Odkąd zaszłam w ciążę zapragnęłam zacząć od razu zakupowe rozboje po sklepach dla mojego Okruszka. Jednakże mój mąż jak i cała rodzinka ewidentnie zabronili mi tego robić "żeby nie zapeszyć". Uważają, że powinno się kupić najpotrzebniejsze rzeczy tylko do szpitala, a resztę kupuje się po porodzie.
A Wy jak uważacie? Jak było w Waszych przypadkach?
Jak tu swoją drogą nie martwić się o ciążę i dziecko, jeśli na każdym kroku powtarzają Ci, że masz nic nie kupować, bo różnie bywa. Takie gadanie doprowadza mnie jedynie do ciągłego rozmyślania czy moje dziecko urodzi się całe i zdrowe oraz czy w ogóle się urodzi. Myślenie na ten temat doprowadza do doła, bo zaczynam się bać jak to będzie.
I jak tu odsunąć te pesymistyczne myśli? Czy nie powinno się myśleć optymistycznie, robić powoli zakupy na przyjście swojego maluszka i radować się nimi? Szczęśliwa mama to przecież szczęśliwe dziecko.
Cóż, powinno się słuchać innych, ale kierować się trzeba własnym rozumowaniem. Tak więc MOŻE zgodzę się na zakup łóżeczka po porodzie (ale mam już wybrane), MOŻE zgodzę się na wózek po porodzie (jednak będzie trzeba jeszcze wybrać ten konkretny), ale koło ubranek przejść nie mogę! Szczególnie odkąd znam płeć dziecka. Tak więc czasami chodzę do niedalekiej odzieży używanej sprowadzanej z Anglii, gdzie mogę zakupić markowe ciuszki dziecięce z firm takich jak Next, Disney, George - często nawet z metką, nowe nieużywane. Oj mogę tam grzebać sobie nawet godzinami, przekopując setki ciuszków dla maluszków, rozczulając się nad każdym z osobna i wybierając parę, które mnie najbardziej urzekną. :D
I jak na razie ograniczam się do ciuszków, mam też już parę od dobrej kumpeli, choć nie wiele, bo ona ma ciuszki po dziewczynkach swoich. :D
W każdym razie oglądanie ich, kupowanie i pranie sprawia mi wielką przyjemność. :D
A oto moje ostatnie łupy (jeszcze nie poprasowane) :D :